Planowanie budżetu. To zawsze jest ciekawe. Dopiero pracując nad wydatkami i przychodami kolejnego roku pomysły, idee, wizje nabierają kształtu. Stają się konkretne.
Pewnie nie wiecie, ale żeby móc w listopadzie złożyć radnym budżet na kolejny rok trzeba siąść do niego już w maju. Tak też jest i w tym roku. Zaczynamy od założeń. Listujemy to, co w przyszłym roku ma być najważniejsze. Na co przeznaczyć więcej pieniędzy, a gdzie można zaoszczędzić. Co powinno liczyć się w tym jednym roku, ale w kontekście całej kadencji i długoterminowego myślenia o mieście. Przed nami kilkadziesiąt spotkań. Konsultacje z mieszkańcami. Zbieranie wniosków i pomysłów. Będą też kłótnie i uzgadnianie, co od czego jest ważniejsze i zasługuje na większe wydatki niż te zaplanowane. Na koniec będę znał na pamięć większość inwestycji planowanych do kontynuacji i uruchomienia. Kwoty najważniejszych zadań bieżących. Główne pozycje dochodów. W ten sposób też poznaje się miasto. Lubię to.